Niezwykły dar

Cześć! Tu Maja, dziś chciałabym przedstawić Wam moje opowiadanie, więc nie przedłużając zaczynamy.


Była środa. Dzień jak co dzień, Rosie  wstała rano i właśnie się miała ubierać, kiedy zadzwonił telefon
-Hej, jak się czujesz?
-Dobrze, właśnie się miałam ubierać i wychodzić, a u ciebie jak?
- Ok. Nie mogę się już doczekać tego przedstawienia.
-Oj, nie bądź taki. Wiesz, że sprawi mu radość, że tam będziemy.
-Tak wiem, wiem.
-Będzie fajnie, muszę kończyć. Do zobaczenia.
-Na razie.
Był to jej najlepszy przyjaciel, Alex, z którym była umówiona o 10 na przedstawienie ich kolegi ze szkoły. Rosie nie była tym tak zachwycona, gdyż obchodziła swoje 16 urodziny  i inaczej je sobie  wyobrażała, lecz wolała się dobrze nastawić, ponieważ wiedziała, że jej mama i tak jej nigdzie indziej nie puści.
Ojciec Rosie zginął na wojnie, kiedy była jeszcze małą dziewczynką, a ją wychowywała jej matka Kristin oraz jej przyjaciel James, który był dla niej jak prawdziwy tata. Kristin była nadopiekuńcza, ale miała swoje powody, o których Rosie musiał się kiedyś dowiedzieć, a dzień poznania przez nią prawdy zbliżał się wielkimi krokami, czego ona się bardzo obawiała.
-Ok. To pa, muszę już wychodzić.
-Już idziesz, a kiedy wrócisz?
-Mamo, idę tylko na przedstawienie, spokojnie.
 - Ja wiem, ale wiesz zawsze muszę wszystko wiedzieć.
 - Wiem, ale się nie martw, będę z Alexem 
  -No dobrze, napisz potem, czy wszystko jest ok.
Rosie wyszła, ale cały poranek prześladowało ją dziwne uczucie, odkąd wstała rysowała dziwny znak i na lustrze podczas mycia zębów, i na karteczce, na której pisała adres teatru. Nie było to pierwszy raz, kiedy coś takiego się zdarzyło, lecz nigdy nie wiedziała, co takiego on oznacza, kiedy to rysowała do końca, nie była świadoma, dlaczego i po co to rysuje. Nagle zza rogu wyszedł mężczyzna. Był ubrany na czarno, a  głowie miał kaptur. Zaczął zbliżać się do Rosie...

Ciąg dalszy nastąpi.          
 

Komentarze