OPOWIADANIA NATALII



Zamkowy internat


Od tamtego incydentu minęło około dwa lata, a od śmierci Amelii zaledwie trzy miesiące. Państwo Venucci na zawsze zniknęli ze Stuttgartu. A przynajmniej tak miało się wydawać. Oznajmili, że wyjeżdżają i nie zamierzają wrócić. Zwolnili pana Schmidta i panią Meier. Wyprowadzili się do Stanów. Meierowie postanowili wysłać córkę w miejsce, gdzie będzie mogła odetchnąć brakiem wszechobecnych rzeczy przypominających o przyjaciółce, ale nie wiedzieli, że to nie o nie, a o czające się wszędzie sekrety, chodzi. Mimo wszystko po zakończeniu fatalnie rozpoczętych wakacji Shannon i Eleonora, bez której Shan nie potrafiła się normalnie obyć, wyjechały na całkowite odludzie do nieznanej im dotąd szkoły z internatem dla osób poszkodowanych przez los. Ale wszystko wskazuje na to, że pech dociera w najdalsze zakątki świata, nawet tam, do Akademii Młodych Zwycięzców. Serio, nie żartuję, ta szkoła tak się nazywa.

Eleonora wpatrywała się ślepo w lustro przed sobą. Shannon kręciła się dookoła niej jak zawodowa fryzjerka. El podjęła tę decyzję bardzo szybko.Nie chciała już wyglądać jak dawniej, gdy Am jeszcze żyła, a Mel nie siedziała w więzieniu. Shan podzielała jej zdanie i teraz nawzajem zmieniały sobie fryzury.
Włosy Eleonory skrócone zostały o dobre dwadzieścia centymetrów. Teraz sięgały jej ledwie do ramion i od używanej wcześniej wody wściekle się pokręciły. Shan zbierała kolejne pasma i pokrywała je farbą o jasnozielonym kolorze. Włosy Shannon opadały jej na ramiona. El wiedziała, że gdy zamieni się z koleżanką miejscami, będzie musiała je ściąć. Teraz jednak spokojnie czekała i pozbywała się wszystkiego, co związane ze starym życiem. Nie potrafiła odwlec tylko jednego. Tamtego wypadku. Zagryzła mocno zęby i skupiła wzrok na swoich oczach odbijających się w lustrze.

Obie stanęły przed lustrem w pokoju Shan i zaczęły zastanawiać się, co tak naprawdę mogą powiedzieć o swoim nowym wyglądzie.
Włosy Shannon miały może z pięć centymetrów długości, czarny kolor i w miarę, jak straciły na wymiarach zyskały na sprężystości i strasznie się pokręciły.
-Dlatego nigdy ich nie ścinałam- mruknęła do siebie dziewczyna.- Ale cieszę sie, ze to zrobiłam- dodała po chwili uśmiechając się lekko.
El spojrzała na swoje jasnozielone loki otaczające szyję.
-Tak- potwierdziła.- Ja też.

Wcisnęła do pełnej już walizki wypchaną różnymi kremami kosmetyczkę i siadając na niej spróbowała ją zamknąć. Udało się. El podniosła ciężką torbę z kółkach z łóżka i ustawiła na podłodze. Potem ściągnęła z krzesła swoją skórzaną kurtkę i po raz ostatni w tym roku omiotła spojrzeniem pokój. No, może nie ostatnie. Jak dobrze pójdzie, to wróci razem z Shannon do domu na święta. Ale tego nie mogła być pewna, choć bardzo chciała.
Zniosła walizkę po schodach, postawiła przy drzwiach i pobiegła pożegnać się z rodzicami. Nie chcieli, żeby wyjeżdżała, to był jej pomysł. Wiedzieli jednak, że życie bez przyjaciółki jest dla niej koszmarem. El i Shan wspierały się nawzajem w dźwiganiu wielu sekretów.
-Będę tęsknić- powiedziała po polsku do rodziców, a potem powtórzyła to samo po niemiecku w stronę pokojówki i szofera. Ci uśmiechnęli się lekko, starając się zachować tę swoją niemiecką powagę. Odwzajemniła uśmiech i zaraz potem zagryzła zęby. Wsunęła stopy w stare glany z czasów, gdy jeszcze nie znała Amelii, chwyciła walizkę i wybiegła z domu nim zdążyła się rozpłakać.
Samochód mamy Shan prowadzony przez jej siostrę, Arię, już na nią czekał. Zatrzasnęłam klapę bagażnika nad naszymi bagażami i wsunęła się na tylne siedzenie, gdzie siedziała już Shan. Na przednim siedzeniu pasażera miejsce zajmowała Tabitha, druga siostra Shannon.
Auto ruszyło z piskiem opon, gdy tylko zamknęły się za nią drzwi.
***
Gdy kilka godzin później dotarłyśmy do celu, Shan była już trochę więcej niż zmęczona. Wręcz padała z nóg. Miała ochotę położyć się gdzieś i zdrzemnąć, ale od razu wiedziała, że nie będzie takiej opcji, gdy tylko okazało się, że gmach szkoły i internat mieszczą się w starym odrestaurowanym już zamczysku.
Wystarczyło tylko zerknąć na El, by wiedzieć, że trzeba będzie to wszystko jak najszybciej zwiedzić. Shan uśmiechnęła się pod nosem, choć nie miała na to zbyt wielkiej ochoty.
Gdy wysiadłyśmy z samochodu, Tabitha kiwnęła im głową, na znak, ze możemy już iść w stronę swojego nowego "domu", a sama zajęła się bagażami.
W drzwiach zamku stała kobieta w średnim wieku. Miała blond włosy z fioletowym ombre i usta wymalowane czerwoną szminką. Jej duże oczy uważnie śledziły zachowanie przyjaciółek. Te ochłonęły lekko i spokojnym krokiem podeszły do kobiety. Shan uważnie jej się przyjrzała.
-Nazywam się Jadwiga Renz i mam zaszczyt powitać panienki w Akademii!- to powiedziawszy wręczyła nam dwa jednakowe komplety ubrań i nakazała podążać za sobą.
Po chwili dotarłyśmy do niewielkiego, ale za to bogato umeblowanego pokoju i dostałyśmy surowy nakaz przebrania się.
Spojrzałyśmy po sobie z niemałym zniesmaczeniem. Nie tego się spodziewałyśmy, zachwycając się zamkiem. Ale życie często nie daje tego, czego się pragnie. A my chciałyśmy spokoju. Chyba jeszcze nie zasłużyłyśmy...
Posłusznie się przebrałyśmy. Długie ciemnoniebieskie spódnice sięgały nam do połowy łydek, a rękawy białych koszul musiały pozawijać, by nie wyglądały niesmacznie. Schowałyśmy koszule w spódnice i wyszłyśmy z pokoju.
-Na podbój świata- szepnęła Shan nim przekroczyłyśmy próg.
-Na podbój- kiwnęłam głową.



Wampirka-PRZECZYTAJ TUTAJ!




Anioł Stróż -PRZECZYTAJ TUTAJ!


Anioł Stróż II- PRZECZYTAJ TUTAJ! 


Szara rzeczywistość- PRZECZYTAJ TUTAJ


Co po Kosogłosie?- PRZECZYTAJ TUTAJ


Sekret przeszłości- PRZECZYTAJ TUTAJ 


Sekret przeszłości II- PRZECZYTAJ TUTAJ 


Sekret przeszłości III- PRZECZYTAJ TUTAJ 

Komentarze